poniedziałek, 14 lutego 2011

The end .

Auaa, booli . ;p
Dobra, nieważne .
Hej . ;D
Wiem, że już trochę późno i powinnam iść spać bo jutro do szkoły, ale mi się nie chce . ;]
Siedzę sobie, słucham Bruno Marsa, płaczę i jest całkiem spoko .
Wzięłam jakieś tam leki przeciwbólowe, ale i tak aparat mnie wkurza, a głowa...
No comments .
Na dodatek jutro walentynki .
Nie wiem jak to skomentować, więc przemilczę tą kwestię .
Dzisiaj wróciłam do domu, po kilkudniowym "urlopie" od rodzinki . ;D
Ogólnie rzecz biorąc było naprawdę fajnie, pomimo uciążliwego metalu w sobie .
Ludzie mówią, że przesadzam oraz, że wogóle go nie widać .
Taa, przynajmniej nie dostarcza on tych "wspaniałych" doznań wzrokowych .
Niestety, chociaż mały to daje o sobie znać .
No trudno, za parę dni przejdzie .
Po powrocie wpadły do mnie Mdz i Nicole .
Musiałyśmy zrobić babeczki dla pani od chemii, bo stworzyła pocztę ciastkowo-walentynkową, i obiecałyśmy jej, że upieczemy coś . ;p
Były to babeczki Barbie, jogurtowe z taką pycha polewą .
Wszystkie urodziły się normalne, niestety jedna była zmutowana . xdd
Nazywała się Georgina < Dżordżina > . ;D
Mówię o niej w czasie przeszłym, gdyż zaraz po urodzeniu ją zjadłyśmy . ;p
Ubieram się jutro caała na czarno, chociaż Mdz prosiła abym tego nie robiła .
Przykro mi, takie życie .
Dziewczyny posiedziały do 20 i poszły do domów, a ja rozsiadłam się na kanapie z laptopem i słuchawkami .
Siedzę tak do teraz < noo z przerwą na mycie włosów, siebie, aparatu itd . > .
Nie mam co pisać, więc chyba już skończę tę denną notkę .
To paa . ;**
I mimo wszystko :
HAPPY VALENTINES !




Brak komentarzy: